W piątek ,26 października, na scenie ROK-u wystawiono sztukę "Blizny pamięci. Rzecz o Janie Karskim". W dramacie ukazującym losy bohatera z czasów II wojny światowej zagrali Jerzy Zelnik i Sebastian Ryś.
Na spotkanie z teatrem przybyła rzesza młodzieży. Jerzy Zelnik jest autorem scenariusza. Sztuka wystawiona została w ramach obchodów 100-lecia Niepodległości i 550-lecia Radzynia. Mecenasami wydarzenia były fundacja PZU oraz PKN Orlen.
Kameralna i minimalistyczna jeżeli chodzi o scenografię sztuka rozpoczyna się od odtworzenia słów przysięgi żołnierskiej na wierną służbę Ojczyźnie. Jan Karski występuje tutaj w dwóch postaciach - jako młody konspirator, (Sebastian Ryś) oraz jako starszy, doświadczony weteran, wspominający przeszłe sytuacje (Jerzy Zelnik). Sebastian Ryś, grający młodego Karskiego, jest spadkobiercą rodzinnej tradycji po dziadku, który uratował Janowi Karskiemu życie.
Sztuka jest formą lekcji historii na temat tragicznej sytuacji geopolitycznej Polski w przeddzień i w czasie II wojny światowej. II Rzeczypospolita, rzucona w wir walki na dwóch frontach, już po upadku wciąż kontynuowała nierówną walkę z totalitarnymi reżimami w formie podziemia niepodległościowego i wojsk na frontach zachodnich. - Nie ma zwycięstwa bez śmierci. Ona odradza i ożywia te ziemie - pada ze sceny symboliczne motto.
Jan Karski wspomina swoją najtrudniejsze misje - przeniknięcie za mury warszawskiego getta pod postacią Żyda oraz zdanie relacji z obozu zagłady, bo którego przeniknął w stroju strażnika. To dzięki jego roli świadka rządy alianckie mogły poznać prawdę na temat zagłady Żydów przeprowadzanej przez hitlerowskie Niemcy. To, co dla nas jest współcześnie oczywiste, dla Europy i świata było wtedy tajemnicą, poniekąd wygodną, bo usprawiedliwiającą bierność wobec ogromu zbrodni. - Kto mi uwierzy, jeśli ja widząc, nie wierzę? - pyta widzów młody Karski. - Za bohatera się nie uważałem - dodaje Karski-senior, podczas gdy z głośników sączy się zawodzący śpiew.
Pojawia się także wątek pragnienia oporu rodzącego się w Żydach i planach tragicznego zrywu, znanego jako Powstanie w Getcie. Z drugiej strony bohater zastanawia się nad trudną do zrozumienia biernością całego świata wobec fabryk śmierci. Poznajemy szczegółowy opis procesu zagłady w obozach. - Cośmy na tej ziemi zrobili? - pyta Karski. - Jak to możliwe, ze Niemcy tak skwapliwie uwierzyli w swe nadczłowieczeństwo? - zastanawia się. - Jak mam zameldować, żeby nie być posądzony o przesadę lub zmyślanie? Kiedy już słyszę: Nie mówię, że pan kłamie, ale panu nie wierzę.
"Kuriera" dopadło w końcu gestapo. Zdradził go jego przewodnik. Przetrwał brutalne przesłuchania. Nikogo nie wydał, niczego nie zdradził. Odrzucił też rolę mediatora w nawiązaniu współpracy polsko-niemieckiej. - Polska to dziwny kraj. Nie widać jej, a istnieje - przyznaje na scenie komendant gestapo.- Będziemy się za was kiedyś modlili - odpowiada udręczony, ale niezłomny Karski.
Obserwujemy wewnętrzne zmagania uwięzionego bohatera, niczym Konrad z "Dziadów` rzucającego oskarżenie w stronę Boga, który jakby opuścił ludzkość. W tej mrocznej historii jest promyk nadziei. Jan Karski przeżył, pomimo próby samobójczej, uwolniony ze szpitala przez znajomych z konspiracji dzięki pośrednictwu księdza-spowiednika. Jednak większość z zaangażowanych w akcję ucieczki nie przeżyła wojny. - Jak sobie wybaczyć, że przeżyłem? Dlaczego właśnie ja? - pyta Karski. - Jak żyć i walczyć w kraju, w którym za jednego zabitego Niemca mordowanych jest 50 polskich zakładników?
W 1943 roku Karski przekazał swoją wiedzę amerykańskiemu generałowi. Ten nie chciał mu uwierzyć i na wszelkie sposoby próbował podważyć jego wiarygodność. Już wtedy użył też wyrażenia "polski obóz", kłamstwa, które w mediach na całym świecie funkcjonuje do dzisiaj. W końcu zbacza z rozmowy o ludobójstwie na kwestię tego, czy Polacy nie potrzebują amerykańskich koni do uprawy roli...
Legendarny "Kurier", który w czasie II wojny światowej nie wystrzelił ani jednego naboju, pozostaje jednym z największych bohaterów w historii polskiego wojska i świadkiem prawdy. Był głosem sumienia w czasach, w których "cywilizowany" świat wolał milczeć i odwracać wzrok. Jego przesłanie pozostaje aktualne do dzisiaj.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz