W piątkowy wieczór nasze miasto odwiedzili państwo Ola i Karol Lewandowscy. Przybyli, by w ramach Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami opowiedzieć o swojej pasji podróżowania, która zawiodła ich już do 60 krajów na całym świecie. Tym razem opowiedzieli o swoich wojażach po Alasce i Kanadzie.
Była to już 26 edycja Spotkań. Zgodnie z tradycją, goście najpierw odsłonili tabliczkę na Skwerze Podróżników. Jest to pierwsza tabliczka dotycząca pary podróżników. Następnie w sali kameralnej ROK-u odbyło się spotkanie autorskie. Para obieżyświatów prowadzi również stronę internetową, gdzie publikują m.in. filmy z podróży. Piszą także książki podróżnicze, które można było nabyć pod koniec spotkania, oczywiście z autografem autorów.
Hasłem rozpoznawczym ich serii jest tytuł "Busem przez świat". Stary pojazd pomalowany w charakterystyczny sposób jest ich środkiem transportu po kontynentach świata.
Para zaprezentowała filmik, który pokazywał ich przygodę z podróżami. Karol jako 19-latek nie wiedział, jaką drogą chce podążyć w życiu. Wybrał studia na robotyce. Nie stworzył własnego robota, ale podjął jeszcze studia na informatyce. Jednak czuł się niespełniony. Chciał przeżywać przygody rodem z książek podróżniczych.
Razem z kolegami kupili używanego volkswagena T-3. Był w opłakanym stanie, ale zakochali się w nim od pierwszego wejrzenia. Postanowili przemalować go w kolorowe barwy i zmienić wnętrze. Ich celem była podróż po Europie z finałem w Afryce. - Mieliśmy już dość słuchania ludzi, którzy mówili nam, że czegoś nie da się zrobić- stwierdza. Wyruszyli, przeżyli różne przygody i odwiedzili niezwykłe miejsca. Bus nieraz się psuł. Pierwotnym ich zamiarem było go sprzedać, jednak osiągnęli cel i mieli ochotę na więcej. Postanowili, że to będzie ich sposób na życie. Założyli bloga, relacja z pierwszej podróży stała się hitem internetu. W międzyczasie Karol poznał Olę, która towarzyszy mu do dzisiaj.
Zjeździli już pięć kontynentów i kilkadziesiąt krajów. Ich podróż po Alasce i Kanadzie trwała 3 miesiące. Przekonywali, że Alaska jest rajem dla wszystkich, którzy chcą podróżować tanio, pod namiotem.
Skąd mieli pieniądze? Oszczędzali zarówno przed, jak i w czasie podróży. Ich celem było wydawanie średnio 8 dolarów dziennie. Stali się ekspertami od organizowania podróży, inspirując innych do pójścia w ich ślady. - Nasza pasja stała się sposobem na życie - przyznaje Karol.
Podróż przez Alaskę to tylko etap ich największego projektu - busem przez trzy Ameryki. Wszystko zaczęło się od filmu "Wszystko za życie". To była ich pierwotna inspiracja do tego, by zacząć podróże. Bohater pali pieniądze i rusza w romantyczną podróż, by zamieszkać w dziczy. Chris McCandless, który był pierwowzorem do postaci z filmu, istniał naprawdę. To właśnie jego ostatnie miejsce pobytu, "magiczny bus" zagubiony w dzikich lasach Alaski stał się celem ich podróży.
Magiczny autobus, którym podróżował bohater filmu, wciąż znajduje się na Alasce. Projekt rozrósł się i w ten sposób zwiedzili Amerykę, jadąc z północy na południe.
Podróż rozpoczęli od Chicago, podróżując przez całą Kanadę w stronę Alaski. Spali w kanadyjskiej dziczy (legalnie) i podziwiali piękne widoki. Miało to też swoje minus. Przede wszystkim problemem były dzikie niedźwiedzie, których jest tam naprawdę dużo. Parę cennych rad: nie wolno zabierać pachnącego jedzenia, nawet wypluć pasty do zębów przy namiocie. Kolację trzeba zrobić kilkadziesiąt metrów od namiotu, a zapasy zawiesić na gałęziach drzew. Ich bronią w sytuacji ostatecznej (obudzenie w nocy przez niedźwiedzia, który wyciąga nam towarzysza z namiotu) był spray na niedźwiedzie (na szczęście nie musieli go używać). Inną możliwością jest udawanie martwego. Niedźwiedzie grizli nie lubią bowiem padliny.
Jednak jest pewien problem - czarne baribale uwielbiają padlinę... Podobno w takim przypadku najskuteczniejsze jest uderzenie niedźwiedzia prosto w pysk...
Podróżowali też po drodze-widmo, czyli Alasca Highway, usianej opuszczonymi stacjami benzynowymi, np. w kształcie igloo i motelami, w których wydaje się, że straszy... W jednym z nich spotkali Polaka-pustelnika, pana Waldka, któremu towarzyszyły oswojone myszy i wiewiórki. Spotkali go na końcu świata, choć tenpochodzi ze Świdnika. - tego samego miasteczka, z którego jest Karol.
W końcu, po wielu przygodach, udało im się dotrzeć do celu, czyli magicznego autobusu Christophera McCandlessa, zagubionego gdzieś pośród puszczy. To z pewnością nie jest ich ostatnie słowo!
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz