Zamknij

Marcin Meller opowiadał w Radzyniu o Gruzji

15:48, 07.02.2023 Aktualizacja: 19:43, 04.04.2023
Skomentuj

W ramach Radzyńskich Spotkań z Podróżnikami odbyło się w Radzyniu spotkanie z dziennikarzem Marcinem Mellerem, który opowiadał o Gruzji.

Marcin Meller jest dziennikarzem, z wykształcenia historykiem. Od lat bywa w Gruzji. W 2011 roku wydana została opowiadająca o tym kraju książka "Gaumardżos! Opowieści z Gruzji" napisana wspólnie przez Mellera i jego żonę Annę Dziewit-Meller. Publikację można było nabyć po spotkaniu, uzyskując autograf autora.

Spotkanie odbyło się w małej sali gimnastycznej I LO w Radzyniu Podlaskim. Prowadził je Robert Mazurek. Opowieść ułożono alfabetycznie. Różne rzeczy, o których opowiadał gość, uporządkowano hasłowo. Kolejne "hasła" wywoławcze poukładano z kolei alfabetycznie, n. p. ""C" jak czacza, "M" jak marszrutka i jak Mccheta" itp.

Gruzja w opowieściach Marcina Mellera jawi się jako kraj specyficzny, bardzo różny od naszego. Gruzini są przedstawiani jako ludzie towarzyscy, lubiący imprezy. Jako przykład przytoczona została historia, gdy kierowca marszrutki (autobusu) jadącej z jednego miasta do drugiego dowiedział się przez telefon, że został ojcem, więc... zatrzymał auto i zaprosił wszystkich pasażerów na imprezę, wszystkim stawiając. W stereotypach drugiego chrześcijańskiego narodu na Bliskim Wschodzie – Ormian – jawią się jako naród obiboków, za co Gruzini odpłacają im się stereotypem Ormianina jako skąpca i przyziemnego handlowca. Bardzo rozpowszechnione w Gruzji jest wino, którego nie uważa się za alkohol. Za takowy jest za to uważany napój alkohowy z wytłoczyn winogronowych zwany czaczą, zawierający dużą zawartość alkoholu.

Meller opowiadał o nieporządkach na drogach, gdyż – jak stwierdził – Gruzini kierują samochodami jak końmi, zapominając, że w przeciwieństwie do konia samochód nie ma mózgu. Stąd "wyprzedzanie na trzeciego" i inne ryzykowne zachowania są na porządku dziennym. Nie jest to jednak wynikiem złośliwości, tylko braku kultury jazdy.

Kultura gruzińska jest bardzo bogata, starsza niż polska. Język gruziński nie należy do żadnej znanej grupy językowej. Jest zapisywany odrębnym alfabetem.

Sporo zabytków jest w Tbilisi, w drugim co do wielkości mieście Kutaisi, a zwłaszcza w dawnej stolicy – Mcchecie, obecnie będącej już dość niewielkim miastem. Za to znane w Polsce z piosenki Batumi gość określił jako "dziwne miejsce", ośrodkiem dość specyficznej turystyki – miejscem, do którego przybywają Turcy chcący taniej coś kupić bądź uprawiać hazard albo Irańczycy wyjeżdżający tam, by robić rzeczy zakazane przez surowe pod względem obyczajowym prawo ich kraju.

Gruzja jest krajem zróżnicowanym, do czego przyczyniła się geografia. Jest to kraj bardzo górzysty, co utrudniało komunikację i sprzyjało różnicom regionalnym.

Z uznaniem Marcin Meller mówił o gruzińskiej kuchni, która zresztą staje się coraz popularniejsza w Polsce. Szczególnie popularne staje się chaczapuri.

Z jeszcze większym uznaniem gość mówił o muzycznych talentach Gruzinów. Są oni narodem niesamowicie wręcz umuzykalnionym, pielęgnującym tradycje muzyczne i śpiewającym razem z dziadkami stare pieśni, nawet jeśli interesują się współczesną muzyką. Powszechne jest śpiewanie. Podziw wzbudzało improwizowanie i śpiewanie nie znanych jeszcze utworów.

Było też pokrótce o polityce. W 2003 roku doszło do "rewolucji róż", która wiele zmieniła w Gruzji. Młody, zdolny prezydent Micheil Saakaszwili dokonał wielu reform. Szczególnie spektakularna była reforma policji. Wcześniej policja przypominała skorumpowaną i niesprawną milicję radziecką, kontynuując jej "tradycje". Zastosowana została "opcja zerowa". Zwolniono 90% milicjantów, a w drogówce wszystkich. Zaczęli oni być przyjmowani od nowa. Dzięki temu gruzińska policja stała się sprawna i nieskorumpowana, aczkolwiek od czasu odejścia Saakaszwilego sytuacja zaczyna się pogarszać. Były już prezydent jest w więzieniu, co jest zemstą politycznych przeciwników.

Marcin Meller i jego żona byli tak zafascynowani Gruzją, że tam wzięli ślub. Pierwotnie zamierzali uniknąć też polskiego wesela i zastanawiania się nad doborem gości, ale rzucenie informacji o ślubie i weselu Gruzji spowodowało, że znajomi zaczęli się deklarować i ostatecznie skończyło się na ponad 70 osobach z Polski!

Słowo "Gaumardżos" użyte w tytule książki oznacza "Życzę szczęścia", ale używane jest raczej jako "Na zdrowie!", a nie jako "Powodzenia!". Marcin Meller przytoczył czyjś aforyzm, według którego książkę o jakimś innym kraju powinno się napisać po 7 dniach albo po 7 latach, czyli albo "na świeżo" pod wpływem pierwszych wrażeń i emocji, albo – przeciwnie – już po bardzo dokładnym jego poznaniu. On osobiście miał obawy, jak jego i jego żony książka zostanie odebrana przez samych Gruzinów, zwłaszcza że Gruzini podobnie jak Polacy są bardzo wyczuleni na to, co mówi się o nich i o ich kraju. Obawy okazały się jednak nieuzasadnione, gdyż reakcje były na ogół pozytywne.

(Szczepan Korulczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%