Dziś mija 590. rocznica wydania przez króla Władysława II Jagiełłę przywileju w Jedlni (Jedlnej) zawierającego słynną zasadę Neminem captivabimus nisi iure victum.
W 1424 r. król Władysław II Jagiełło doczekał się pierwszego potomka. Królowa Zofia (Sonka) urodziła syna, który otrzymał po ojcu imię Władysława. Tron nie był już jednak dziedziczny jak za Piastów. Od czasu śmierci Ludwika Węgierskiego tron polski był faktycznie elekcyjny, stąd też przejęcie tronu przez syna Jagiełły po jego śmierci nie było wcale oczywiste. Rycerstwo i możni byli gotowi uznać następstwo, ale w zamian za potwierdzenie danych w przeszłości przywilejów oraz nadanie nowych.
Do porozumienia doszło w 1425 roku na zjeździe w Brześciu Kujawskim. Z jednej strony zapisano akt uznania królewicza Władysława przyszłym królem po śmierci ojca, z drugiej król potwierdzić stare przywileje, zarówno te wydane przez niego samego, jak i przez jego poprzedników, przede wszystkim zaś nadać nowe przywileje. Sporządzono ich wstępny zarys przedstawiający ich założenia, ale właściwy akt nie został wydany. Co więcej, król próbował złamać dane słowo. Najpierw przez rok zwlekał, by wreszcie naciskany w tej sprawie podczas zjazdu w Łęczycy w 1426 r. oświadczyć, że ani nie potwierdzi dawnych przywilejów, ani też nie nada nowych. Obecni na zjeździe rycerze tak rozgniewali się tym, że pocięli mieczami akt przyrzekający następstwo królewicza.
W tej sytuacji król zdecydował się jednak nadać przywilej, choć dopiero po kilku latach, w 1430 roku. Bezpośrednim impulsem był konflikt z rządzącym w imieniu Jagiełły wielkim księciem Litwy, stryjecznym bratem polskiego króla Witoldem. Wrogi Polsce cesarz niemiecki i król węgierski Zygmunt Luksemburg zagrał na ambicji litewskiego księcia, ofiarowując mu koronę królewską. Polacy sprzeciwili się temu, uznając, iż jest to narzędzie zerwania sojuszu polsko-litewskiego. W tym sprzeciwie zgodni byli zarówno możni i rycerze, jak król Władysław. Paradoksalnie to zewnętrzne zagrożenie zbliżyło do siebie władcę i poddanych oraz ułatwiło osiągnięcie porozumienia. 4 III 1430 roku król Władysław II Jagiełło wydał wreszcie obiecany w 1425 roku przywilej, w zamian za co ponownie potwierdzone zostało następstwo jego syna, a dokładniej synów, gdyż nie precyzowano, czy następcą będzie polecany przez monarchę pierworodny Władysław, czy jego młodszy brat Kazimierz. Doszło do tego podczas zjazdu w Jedlnej, wsi pod Radomiem noszącej teraz nazwę Jedlnia (obecnie woj. mazowieckie, pow. radomski) stąd nadany przywilej nosi nazwę przywileju jedlneńskiego. Czasem też nazywany jest też przywilejem jedlneńsko-krakowskim (od potwierdzenia go w Krakowie w 1433 r.) albo "przywilejem Neminem captivabimus" od głównej zasady w nim zawartej: Neminem captivabimus nisi iure victim, co po łacinie znaczy: nikt nie zostanie uwięziony, gdy nie będzie zwyciężony prawem. Wyrażenie "zwyciężenie prawem" odnosi się oczywiście do wyroku sądowego. Król dawał rycerstwu przywilej, że nikt nie zostanie wtrącony do więzienia bez wyroku sądowego. Jedyne wyjątki zastrzeżono dla podejrzanych o najcięższe przestępstwa - morderstwo, gwałt i porwanie, których można było pojmać do czasu procesu.
Był to ważny przywilej. Dziś jest to jedna z podstawowych zasad prawa. Policja ma prawo zatrzymać podejrzanego, ale tylko na 48 godzin. Te dwie doby mają wystarczyć na przedstawienie sądowi zarzutów i ewentualne uzyskanie zgody na przedłużenie aresztu. Do więzienia, nie do aresztu, może zaś trafić tylko po wyroku sądowym. To, co dziś jest oczywistością, kilkaset lat temu wcale nią nie było. Król Jan III Sobieski, żyjący w czasach, gdy zasada Neminem captivabimus obowiązywała już od ponad dwóch stuleci, ze zdegustowaniem wyrażał się o absolutyzmie francuskim, gdzie, jak to ujął, najpoczciwszego można w Bastylii zgnoić człowieka, tam bowiem istotnie można było wtrącić człowieka do więzienia bez wyroku sądowego, tylko na podstawie specjalnego rozkazu królewskiego, tak zwanego lettre de cachet.
Przywilej jedlneński był wielkim polskim wkładem w rozwój prawa. Teoretycznie nie był to pierwszy taki przywilej w Europie, bo o nietykalności osobistej wspominała już angielska Wielka Karta Swobód z 1215 roku, w praktyce jednak nie było to przestrzegane i w rzeczywistości zasada Neminem captivabimus w życie weszła w Anglii dopiero po akcie zwanym Habeas corpus act wydanym w 1679 roku, czyli wydanym prawie dwa i pół stulecia po przywileju jedlneńskim. Podobnie niezbyt konsekwentnie przestrzegany w Danii był t.zw. wielki przywilej króla Eryka Klippinga z 1282 roku, który też zapewniał nietykalność bez wyroku sądowego. Jednakże, jak wspomniałem, to polski akt był pierwszym w praktyce naprawdę przestrzeganym, natomiast w innych krajach dochodzono do zasady Neminem captivabimus nisi iure victim tego znacznie później. Polska ma bogate tradycje praworządności.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz