Dziś mija 360. rocznica śmierci Samuela Twardowskiego – polskiego poety, panegirysty, satyryka, kronikarza i tłumacza.
Samuel Twardowski urodził się około 1600 roku w Lutyni (obecnie woj. wielkopolskie, pow. pleszewski). Jego rodzina należała do niezbyt zamożnej szlachty. Jego dziadek pochodził ze Skrzypny (obecnie Skrzypnia w woj. wielkopolskim, pow. pleszewskim), stąd też poeta niekiedy podpisywał się jako "Samuel Twardowski ze Skrzypny". Uczęszczał do kolegium jezuickiego w Kaliszu. W 1621 roku brał udział w walkach z Turkami pod Chocimiem. W latach 1622-1623 towarzyszył Krzysztofowi Zbaraskiemu w trakcie jego poselstwa do Turcji. Pamiątką tego jest wierszowany utwór "Przeważna legacyja, Jaśnie Oświeconego Książęcia Krzysztofa Zbaraskiego do Cesarza tureckiego Mustafy w roku 1621". Od 1633 roku Twardowski był na służbie magnackiej rodziny Wiśniowieckich. Dzierżawił wioski na Podolu i w Wielkopolsce. Po wybuchu powstania Chmielnickiego musiał uchodzić z Ukrainy. Wrócił do Wielkopolski. Podczas "Potopu" na krótko przeszedł na stronę Szwedów, potem z nimi walczył. Zmarł 6 VII 1661 roku w Zalesiu Wielkim (obecnie woj. wielkopolskie, pow. krotoszyński).
Samuel Twardowski był przedstawicielem sarmackiego baroku. Jego twórczość jest dość zróżnicowana. Z początku tworzył przekłady z łaciny wierszy Horacego i o. Macieja Sarbiewskiego, później zaczął pisać własne, oryginalne utwory. Nie brakowało wśród nich panegiryków (utworów pochwalnych) takie jak Książę Wiśniowiecki Janusz czy poemat Władysław IV. W tym ostatnim utworze obok wymienionego w tytule władcy sławił też inne postaci z czasów sobie współczesnych, n. p. hetmana Stanisława Żółkiewskiego.
Ważnym utworem Twardowskiego jest tworzona w latach 1651-1660 "Wojna domowa", która opisywała w wierszowanej formie wojny z Kozakami i Tatarami, a potem także ze Szwedami. Przez niektórych utwór nazywany jest epopeją narodową.
Poza utworami o tematyce wojennej Twardowski pisał też utwory innego rodzaju. Swej zmarłej córce poświęcił cykl trenów Mariannie Twardowskiej, wdzięcznej dziecinie, inspirowany trenami Jana Kochanowskiego. Wpływ tego ostatniego widoczny jest też w satyrycznym poemacie "Satyr na twarz Rzeczypospolitej" (1640), inspirowanym "Satyrem albo dzikim mężem" Kochanowskiego. Niektórzy we wspomnianych utworach o tematyce wojennej widzą wpływ jeszcze innego utworu mistrza z Czarnolasu, a mianowicie "Jezdy do Moskwy".
W twórczości Twardowskiego wyróżniają się jeszcze dwa utwory, wierszowane romanse – "Dafnis" oraz "Nadobnej Paskwilinie". Pierwszy nawiązuje do mitologii greckiej, a konkretnie do tytułowej nimfy Dafne. Drugi utwór jest osobliwym pomieszaniem elementów mitologicznych, biblijnych i romansowych osadzonych w realiach czasów współczesnych Twardowskiemu, przez co niektórzy dopatrują się prekursorstwa romantyzmu, zwłaszcza twórczości Juliusza Słowackiego, a niektórzy nawet XX- i XXI-wiecznego postmodernizmu.
Samuel Twardowski uważany jest za jednego z bardziej znaczących poetów doby baroku. Cenił go i nazywał "polskim Wergiliuszem" Wespazjan Kochowski. Twardowski wywarł wpływ na twórczość tego ostatniego oraz na Wacława Potockiego, a w późniejszych wiekach na Henryka Sienkiewicza, który inspirował się jego twórczością mocno, pisząc "Trylogię", w szczególności zaś pierwszą jej część – "Ogniem i mieczem". Tytuł tej powieści został zaczerpnięty z Wojny domowej, podobnie jak często używane tam określenie "czerń". Z kolei obecna w tym samym utworze koncepcja powstania Chmielnickiego jako Bożej kary na szlachtę za jej grzechy zainspirowała Józefa Ignacego Kraszewskiego do nadania tytułu "Boży gniew" swej powieści historycznej, której akcja toczy się w okresie tegoż powstania.
Na koniec artykułu fragment Władysława IV dotyczący śmierci Stanisława Żółkiewskiego:
Sam Żółkiewski, zginioną widząc rzecz na oko,
Jako zwierz osaczony w puszczy gdzie głęboko,
Gdy u ostępów, zrozumie, że już nie uciecze,
Na wszystkie się naraża żelaza i miecze,
Żeby nie żyć co prędzej: tak i ów przyśpiesza
Sobie fatum, gdy między pułki się zamiesza
I, gdzie gniew, gdzie potrzebę samą widzi walną,
Oną czyni aż dotąd ręką tryjumfalną,
Póki z bronią pospołu i ta nie ucięta.
A na wiek swój nie pomnąc, tylko to pamięta,
Czym dobrego hetmana kiedyś zalecano,
Że stojąc ma umierać. Aż i postrzelono
Konia pod nim, na stronę kinąwszy którego,
Czeka śmierci. Dodawa żołnierz mu drugiego:
"Hej! Dzień już ostateczny! I w ręku poganie
Maja obóz! Ubiegaj, ubiegaj, hetmanie!
I nie dopuść, żeby ten odnieść miała w tobie
Żal ojczyzna!". Na co ów: "Już ty radź o sobie
I uchodź, gdzie rozumiesz,: mnie, że tak zrządzieło
Szczęście moje, umrzeć mi na tym placu mieło
Z żołnierzami moimi! (...)
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz