Dziś mija 75. rocznica zamordowania przez komunistów rotmistrza Witolda Pileckiego, słynnego żołnierza polskiego państwa podziemnego, który dobrowolnie pozwolił się zamknąć w Auschwitz, by zorientować się w sytuacji w obozie i organizować tam ruch oporu.
Witold Pilecki urodził się 13 V 1948 r. w Ołońcu w należącej do Rosji Karelii, gdzie jego ojciec pracował jako leśnik. Pochodził z rodziny szlacheckiej o tradycjach sięgających średniowiecza, jednakże pozbawionej majątku przez zaborcę za udział w powstaniu styczniowym. W 1910 r. rodzina Pileckich przeniosła się do Wilna. Młody Witold zaczął uczęszczać tam do szkoły handlowej. W tym czasie związał się z nielegalnym (zakazanym przez Rosję) harcerstwem. Organizował też kółka samokształceniowe. Po wybuchu I wojny światowej Pileccy podobnie jak wiele osób wyjechali w głąb Rosji, do Orła. W 1918 r. przyjechali na ziemie polskie. Pilecki wstąpił do armii odradzającej się Polski. Służył 3 lata (1918-1921). Brał udział w wojnie z bolszewikami i został odznaczony. W 1921 r. przeszedł "do cywila", ale nie zerwał całkiem z wojskiem. Regularnie uczestniczył w ćwiczeniach rezerwy, tworzył też organizacje paramilitarne.
W latach 20. Witold Pilecki został właścicielem majątku ziemskiego na Kresach. Nie ograniczał się do gospodarowania, ale prowadził też działalność społeczną. W 1929 r. ożenił się z nauczycielką Marią z Ostrowskich. Mieli dwójkę dzieci: syna Andrzeja (ur. 1932) i córkę Zofię (ur. 1933).
W 1939 r. został zmobilizowany. Brał udział w wojnie obronnej 1939 roku. Jego jednostka została rozbita, ale nie poddał się. Przeszedł do konspiracji. Był jednym z członków-założycieli konspiracyjnej organizacji o nazwie Tajna Armia Polska (TAP). Witold Pilecki z wielkim zaangażowaniem włączył się w pracę organizacji: pełnił rolę inspektora organizacyjnego, szefa Sztabu Głównego, szefa zaopatrzenia, szefa oddziału organizacyjno-mobilizacyjnego, szefa zaopatrzenia i służb specjalnych. Oficjalnie funkcjonował jawnie jako ajent hurtowni kosmetycznej.
Właśnie jako członek TAP miał wypełnić misję, która przyniosła mu sławę, była bowiem niezwykłym wyczynem. Mianowicie dobrowolnie pozwolił się schwytać w ulicznej "łapance", by trafić do obozu koncentracyjnego. Miał zebrać informacje, jak funkcjonuje obóz, a także ewentualnie spróbować zorganizować konspirację. Dziś wiemy, że był to zamysł szalony, a jednak... udał się.
Oczywiście rotmistrz przeżył szok po tym, gdy zobaczył do jakiego miejsca trafił – do istnego piekła na ziemi. Mimo to nie załamał się, a nawet zaczął realizować swoją misję, to jest organizowanie konspiracji. Było to niezwykle trudne. W warunkach ciągłej, wycieńczającej pracy, niesamowitego głodu i dręczenia przez personel obozu osiągnięciem było zachowanie człowieczeństwa, a co dopiero jakakolwiek działalność! Mimo to był w stanie zorganizować siatkę współpracowników, z której stworzył organizację o nazwie Tajna Organizacja Wojskowa, przemianowana potem na Związek Organizacji Wojskowych. Udało się to pomimo tego, że obok ekstremalnych warunków obozu na przeszkodzie stały także różnice polityczne pomiędzy pozyskiwanymi przezeń ludźmi i związane z tym uprzedzenia. Jednak jego ideowość połączona z otwartością przyniosły efekty i pozwoliła przełamać opory i ostatecznie w organizacji znaleźli się np. zarówno socjalista Stanisława Dubois, jak i narodowy radykał Jan Mosdorf.
Wiosną 1943 r. Gestapo wpadło na trop Związku. Członkowie organizacji coraz częściej byli mordowani albo przerzucani do innych obozów. Z tego względu Witold Pilecki zdecydował się na podjęcie próby ucieczki. Zakończyła się ona sukcesem. W nocy z 26 na 27 IV 1943 r. Pilecki razem z dwoma innymi więźniami uciekł z Auschwitz. Po wydostaniu się nawiązał kontakt z Armią Krajową i nadal działał w konspiracji. W lutym 1944 r. został awansowany na rotmistrza.
W 1944 r. został włączony w plan stworzenia organizacji "Nie" – niewielkiej, za to głęboko zakonspirowanej organizacji, która miała działać po zajęciu ziem polskich przez Armię Czerwoną. W tym samym roku wziął udział w powstaniu warszawskim. Po jego kapitulacji trafił do niemieckiej niewoli, do obozu jenieckiego w Murnau w Niemczech. W 1945 r. został uwolniony po upadku Niemiec. W lipcu 1945 r. wyjechał z Murnau do Włoch, gdzie istniały jeszcze emigracyjne polskie siły zbrojne.
W grudniu 1945 r. wrócił do kraju, by znowu organizować konspirację antykomunistyczną. Oficjalnie pod fałszywym nazwiskiem razem z współpracownicą z konspiracji prowadził wytwórnię perfum. Konsekwentnie rozbudowywał siatkę współpracowników, którzy mieli zbierać informacje o sytuacji w kraju przekazywane potem do polskiego rządu na emigracji. Miała ona półformalny charakter dla trudniejszego wykrycia. Mimo to Urząd Bezpieczeństwa wpadł na jej trop. Już w czerwcu 1946 r. Pilecki został ostrzeżony przez przełożonych, że UB jest na jego tropie i powinien emigrować. Nie zdecydował się jednak na próbę ucieczki, gdyż po pierwsze nie potrafił znaleźć następcy, a po drugie jego żona odmówiła wyjazdu, a on nie chciał jej porzucać. Nie próbował też skorzystać z "amnestii" ogłoszonej w roku 1947.
Aresztowano go w maju 1947 roku. Po tym czekał go koszmar ubeckiego śledztwa i tortur. Pokazowy "proces" był propagandową fikcją i zakończył się oczywiście wydaniem wyrokiem śmierci. Nastąpiło to w marcu 1948 roku. Prośba o ułaskawienie do Bolesława Bieruta została odrzucona. Daremna była też wcześniejsza prośba byłych towarzyszy niedoli z Auschwitz u będącego jego więźniem komunistycznego premiera Józefa Cyrankiewicza o wstawienie się za Pileckim. Nie tylko odmówił interwencji w jego obronie, ale jeszcze postąpił odwrotnie – wysłał list z domaganiem się rozprawienia z "wrogiem Polski ludowej".
Rotmistrz Witold Pilecki został rozstrzelany 25 V 1948 roku. Ciało zostało pogrzebano w nieznanym miejscu i do dziś nie zostało odnalezione. Wiadomo jedynie, dzięki badaniom IPN, że miejsce to jest gdzieś na warszawskiej "Łączce".
Niezwykła historia tego bohatera przez wiele lat była nieznana. Komuniści wymazali go z powszechnej pamięci, podobnie jak innych bohaterów. Po 1989 r. można już było mówić na ten temat i w niektórych pracach zaczęły pojawiać na jego temat wzmianki, ale długo postać nie była szerzej znana. Zmieniło się to dopiero w ciągu ostatnich kilkunastu lat na fali odradzania się postaw patriotycznych i zainteresowania polską historią. Witold Pilecki wyrósł na jeden z symboli polskiej konspiracji niepodległościowej lat 40. XX wieku.
Niedawno podjęto decyzję o nazwaniu imieniem rotmistrza Witolda Pileckiego ronda na granicy Radzynia i Marynina, na skrzyżowaniu ul. Lubelskiej oraz drogi z Marynina.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz