Nauczyciel historii dyktuje notatkę. Większość klasy pisze, niektórzy udają, że piszą, a jeszcze inni gadają i nie wiedzą co piszą. Jeden z tych ostatnich, co chwilę dopytywał o coś, czym już zdążył porządnie zirytować Belfra; szczególnie, iż pytał ciągle niemal o to samo zdanie.
Kiedy delikwent w końcu zaprzestał rozmowy ze swym przyjacielem i po... kolejnym zapytaniu o to samo, zaczął nadążać z pisaniem...
- No tak: "pokój w Brześciu kończył wojnę na wschodzie" - nauczyciel zwrócił się do niego nienaturalnie wysokim i przesłodzonym, niańczącym tonem; przy czym pochylił się nad uczniem i kilkakrotnie "dobrotliwie" uderzył się w policzek otwartą dłonią - dobrze Tadziu!
- Proszę pana - trochę zniesmaczył się tak potraktowany uczeń - pan do mnie nie mówi, jak do jakiegoś debila...
- To się tak nie zachowuj! - surowo wycedził przez zęby Belfer.
- Dobrze - odparł uczeń, spuszczając wzrok. I na jakiś czas historyk miał spokój od tego typu zachowań.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz