Za kilka dni będzie kościelne wspomnienie św. Dominika Guzmana, założyciela zakonu dominikanów. W parafii w Zofiborze jest z tej okazji odpust.
Święty Dominik Guzman urodził się około 1170 roku w Caleruedze w Hiszpanii w zamożnej rodzinie. Od dzieciństwa wyróżniał się pokorą, uczynnością i religijnością. Z tego powodu jego wuj, ksiądz Gonzalo de Aza, namówił rodziców, by wysłali go do szkoły parafialnej w miejscowości Gumiel de Hizan, gdzie kształcił się pod okiem wuja. Potem kontynuować edukację przykatedralnej szkole w Palencji. Oczywiście wstąpił do stanu duchownego. Studiował nauki wyzwolone oraz teologię. Okazał się zdolny i chętny do nauki. Podczas pobytu w Palencji nastała tam klęska głodu. Sprzedał książki, które wtedy były rzeczą bardzo drogą, a za pozyskane pieniądze kupował żywność dla głodujących.
Po zakończeniu nauk został mianowany członkiem kapituły katedralnej w Osmie. Biskup Martin de Bazan chciał, by pomógł mu w jej reformie. Dominika cenił także kolejny biskup Osmy, Diego (Dydak) Azevado. Gdy w 1203 r. król Kastylii, Alfons IX, powierzył biskupowi misję dyplomatyczną (doprowadzenie do ślubu z duńską królewną) , w drodze towarzyszył mu Dominik. Ta podróż okazała się decydująca w życiu św. Dominika. Podczas pobytu w Danii dowiedział się, iż na północy Europy są jeszcze ludy pogańskie. Bardziej jednak poruszyło go to, czego dowiedział się w Tuluzie na południu Francji. Otóż w całej południowej części tego kraju ogromne wpływy zdobyła heretycka sekta albigensów (katarów).
W 1206 r. biskup Azevado i św. Dominik otrzymali od papieża zezwolenie na odbycie specjalnej misji nawracania albigensów prowadzonej wespół z miejscowymi zakonnikami z zakonu cystersów. Początkowo nie odnosiła ona sukcesów. Święty szybko zrozumiał, jaka była tego przyczyna. Otóż przyczyną sukcesów sekty było zbytnie przywiązanie niektórych duchownym do dóbr doczesnych i rozrost majątków kościelnych. Albigensi głosili zdecydowane odrzucenie materii jako dzieła diabła. Odrzucali posiadanie majątku, a nawet pracę i prokreację. Z drugiej strony sprytnie zapobiegali odstraszaniu radykalizmem przez to, że podzielili się na trzy grupy: "doskonałych" ściśle przestrzegających doktryny, "wiernych", którzy mogli podchodzić do niej swobodniej, oraz sympatyków, którzy nic nie musieli. Ponadto ich kaznodzieje byli mobilni i docierali do ludzi.
Święty Dominik uznał, że skutecznie da się im przeciwstawić, jeśli samemu będzie stosować ich metody: ubóstwo i uprawianie wędrownego kaznodziejstwa. Szybko wdrożył swoje pomysły w życie. Reakcje były różne. Byli tacy, którzy reagowali agresją, wyzwiskami, obrzucaniem błotem i nieczystościami. Byli jednak też tacy, których ujęła szczerość postawy Dominika, jego żarliwość, skromność, a także... argumenty. Święty nie poprzestawał tylko na dawaniu świadectwa, ale także przygotował się intelektualnie, by zbijać argumenty heretyków.
Warto zaznaczyć, iż święty nie miał nic wspólnego z "krucjatą" przeciw albigensom, którą poprowadził w 1209 r. awanturnik Szymon de Monfort. Uważał takie metody za niegodne.
W latach 1209-1215 trzykrotnie proponowano świętemu godność biskupa w różnych diecezjach we Francji. Za każdym razem odmawiał. Nie był żądny zaszczytów. Zależało mu na jego misji.
25 IV 1215 r. św. Dominik założył pierwszy dom zakonny wędrownych kaznodziejów. Uzyskał wsparcie zamożnego mieszkańca Tuluzy, Piotra Seillana, który oddał się pod przewodnictwo duchowe św. Dominika. Święty w tym samym roku postanowił założyć nowy zakon. Przybył z tym do papieża Innocentego III. Ten ostatni zaakceptował samą ogólną ideę nowego zgromadzenia, ale nie podobała mu się jego reguła. Dopiero rok później (1216 r.) jego następca Honoriusz III zatwierdził regułę i tak powstał nowy zakon, od imienia założyciela nazywany zakonem dominikanów.
Zasadą nowego zakonu był zakaz posiadania przez zakonników jakiejkolwiek prywatnej własności. Dominikanie mieli się utrzymywać wyłącznie z ofiar. Tym samym dołączyli do grona zakonów żebrzących.
Ostatnie lata życia obok organizowania zakonu poświęcił na podróże po Włoszech i głoszenie kazań.
Zmarł 6 VIII 1221 roku w Bolonii we Włoszech. Wyniesiony na ołtarze został szybko, bo już w 1234 roku.
Święty Dominik bywa czasem porównywany do świętego Franciszka z Asyżu. Obaj żyli w tym samym czasie (przełom XII i XIII w.), obaj pochodzili z bogatych rodzin, obaj odrzucili bogactwa na rzecz życia w ubóstwie, obaj byli założycielami zakonów żebrzących, które zdobyły popularność.
Interesującą ciekawostką jest, że w 1963 r. napisana została o św. Dominiku Guzmanie piosenka. Nie była to jednak pieśń kościelna, ale świecka piosenka, choć wykonywana przez zakonnicę, która zdobyła popularność.
Zakon dominikanów (oficjalna nazwa: Zakon Braci Kaznodziejów, po łacinie Ordo Fratrum Praedicatorum, w skrócie OP) istnieje do dziś. Noszą białe habity.
Warto dodać, że był to pierwszy zakon, który tuż po założeniu trafił do Polski. Dwóch pierwszych polskich dominikanów, św. Jacka Odrowąża i bł. Czesława, do zakonu przyjął sam św. Dominik. Pierwszy w Polsce dom zakonny powstał rok po jego śmierci, w 1222 roku. Święty Jacek Odrowąż jest jednym z patronów Polski.
Dominikanie byli niegdyś (w latach 1722-1869) w okolicach Radzynia: najpierw w Domaszewnicy, potem w Zofiborze (24 km od Radzynia). W 1869 r. rosyjski zaborca wygnał ich w ramach likwidowania katolickich zakonów, co było elementem walki z Kościołem. Od tego czasu w Zofiborze posługę pełnią zwykli księża. Pozostałością obecności dominikanów jest jednak to, że obok odpustu w święto patronalne parafii, to jest we wspomnienie św. Zofii (15 V), jest też drugi odpust na św. Dominika. Nie jest on jednak w samo kościelne wspomnienie, które przypada 8 VIII, ale kilka dni wcześniej - 4 VIII. Zofibór jest w powiecie łukowskim, ale parafia obejmuje kilka wsi z powiatu radzyńskiego. Na temat tej parafii napisałem kiedyś oddzielny artykuł. Na koniec wrzucam do niego linka, a także linka do wspomnianej wyżej piosenki.
https://radzyninfo.pl/historia/parafia-p-w-sw-zofii-w-zofiborze/
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz