Dziś mija okrągła, 30. rocznica śmierci Michała Falzmanna – człowieka, który wykrył aferę FOZZ.
Michał Falzmann urodził się 28 X 1953 roku. Ukończył zaocznie Szkołę Główną Planowania i Statystyki w Warszawie. Pracował w różnych przedsiębiorstwach, pełniąc funkcje administracyjne. Był bardzo dobry w księgowości. Przez pewien czas był pracownikiem urzędu skarbowego. Właśnie wtedy (w 1990 r.) wpadł na trop afery FOZZ. Zauważył podejrzane przelewy i transakcje. Zaczął badać sprawę najpierw jako urzędnik, potem na własną rękę. Okazało się, że istnieje państwowa instytucja o nadzwyczajnych uprawnieniach (Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego – w skrócie FOZZ), która wyciąga ogromne ilości państwowych pieniędzy i wyprowadza je do prywatnych przedsiębiorstw. Oficjalnie miało to służyć potajemnemu wykupowaniu przez prywatne podmioty zadłużenia państwa polskiego, w praktyce jednak cel ten był realizowany w niewielkim tylko stopniu, w istocie zaś bardziej służył postkomunistycznym sitwom do bogacenia się, i to na wielką skalę.
Z początku nie udawało mu się nikogo zainteresować sprawą. Dopiero w 1991 zorganizowano dużą kontrolę Najwyższej Izby Kontroli w FOZZ. Falzmanna zaproszono do zespołu kontrolującego. Bardzo zaangażował się w jego prace. Przykładał się do wyjaśnienia afery, nie wahając się zadawać pytań osobom wysoko postanowionym. Był człowiekiem bezkompromisowym. To powodowało konflikty z przełożonymi z NIK, zwłaszcza z bezpośrednim przełożonym Anatolem Lawiną. Po ponad pół roku pracy nieoczekiwanie Falzmann został zawieszony. Potem na krótko przywrócono do pracy w zespole, później jednak znowu zawieszono. Niedługo po tym nagle dostał zawału serca i zmarł 18 VII 1991. Dziś mija okrągła, 25. rocznica tej śmierci. Żona i przyjaciele podejrzewają, że został otruty, miał bowiem zaledwie 38 lat, a poza tym już wcześniej słyszał pogróżki, że znienacka może umrzeć na zawał. Niedługo po śmierci Falzmanna w niejasnych okolicznościach zginął w podejrzanym wypadku (w istocie najprawdopodobniej wywołanym wybuchem bomby w aucie) prezes NIK Walerian Pańko, który miał przedstawić Sejmowi raport o aferze FOZZ, a także kilka innych osób związanych ze sprawą. Konkretniejszych poszlak w sprawie śmierci Michała Falzmanna nie udało się jednak znaleźć.
W 1995 roku Jerzy Zalewski nakręcił o Michale Falzmannie fabularyzowany dokument pod ironicznym tytułem „Oszołom”. Wspominany jest tam przez żonę, przyjaciół, znajomych oraz inne osoby, z którymi się zetknął. Jest też mowa o odkryciu przezeń afery FOZZ i próbach jej wyjaśniania. W fabularyzowanych wstawkach w rolę Falzmanna wcielił się aktor Jerzy Światłoń.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz