Zamknij

Święty Kamil de Lellis

06:01, 14.07.2023
Skomentuj

Dziś Kościół wspomina świętego Kamila de Lellisa, założyciela zakonu kamilianów, patrona szpitali i chorych.

Święty Kamil de Lellis miał burzliwy życiorys. Urodził się 25 V 1550 r. w miejscowości Bucchianico w środkowych Włoszech. Był synem szlachcica będącego też najemnym żołnierzem. Święty Kamil poszedł w ślady ojca. Sprzyjały temu jego warunki fizyczne. Był bardzo wysoki i silny. Jako wenecki najemnik brał udział w walkach z Turkami.

Początkowo nic nie wskazywało na to, że zostanie świętym. Był porywczym awanturnikiem, hulaką i nałogowym hazardzistą. Ciągłe granie w karty i kości sprawiło jednak, że stracił nie tylko zarobione na wojnie pieniądze, ale także rodzinny majątek. Stał się żebrakiem. W poszukiwaniu środków do życia zgłosił do klasztoru kapucynów w mieście Fermo. Został jednak stamtąd wyrzucony po kilku dniach. Do biedy doszedł inny kłopot, nękający go potem przez wiele lat, a mianowicie problemy z raną nogi. Przez nią trafił do szpitala św. Jakuba w Rzymie. Stan rany się tam poprawił, ale de Lellis pozostał w szpitalu, bo najął się do posługiwania chorym. Notorycznie grał jednak z nimi w karty i w kości, przez co został zwolniony. Po tym wrócił do wojaczki. Znów w szeregach wojska weneckiego walczył z Turkami. Gdy w drodze powrotnej doszło do straszliwego sztormu, przestraszony święty poczynił ślub, że zmieni się i wstąpi do zakonu kapucynów. Gdy jednak burza minęła i statek szczęśliwie dopłynął do portu, Kamil de Lellis o wszystkim zapomniał. Po powrocie do Włoch znowu wpadł w szpony hazardu, stracił wszystko i znowu zaczął żebrać.

Gdy w 1574 r. dotarł do Manfredonii w Apulii (w południowych Włoszech) ktoś poradził żebrzącemu pod kościołem Kamilowi, by najął się do pracy w tamtejszym klasztorze kapucynów, bo właśnie trwa tam remont. Skwapliwie przyjął propozycję, nie tylko w nadziei zarobku, ale także dlatego, że dostrzegł w tym "palec Boży", bo trafił do klasztoru właśnie tego zakonu, do którego miał wstąpić. Pomaganie zakonnikom dało sposobność do obserwowania ich, które utwierdziło świętego w zamiarze dołączenia do nich. Zerwał z hazardem, zaczął nosić włosiennicę (specjalny strój pokutny) i pokutować za dawne grzechy. W końcu poprosił o przyjęcie go do zgromadzenia kapucynów. Wybrał imię Krzysztof. Nie dane było mu jednak zostać kapucynem. Znowu odnowiła się rana nogi. Przełożeni zakonni mimo jego oporów odesłali go do szpitala św. Jakuba w Rzymie, tego samego, w którym kiedyś posługiwał. Był tam aż 4 lata. Stan rany po tym czasie się poprawił. Gdy jego wrócił do nowicjatu, rana znowu się odnowiła, prawdopodobnie wskutek stałego urażania jej przez szorstki habit kapucynów. Wtedy kapucyni zadecydowali, by nie przyjmować go w swe szeregi. W liście pożegnalnym ojciec Jan Maria z Tuzy wyjaśnił, że z tą "(...) nieuleczalną chorobą, którą ma na nodze, nie może być nikt w naszym zakonie, gdyż nasze konstytucje nakazują, by tacy nie byli przyjęci do naszego zakonu". Dziwna uwaga o "takich" wzięła się stąd, że przełożeni zakonni podejrzewali, iż rana Kamila, byłego hulaki, była powikłaniem po chorobie wenerycznej. Niektórzy biografowie świętego skłaniają się ku temu, by też w to wierzyć. Nie wiadomo, jak było naprawdę. W każdym razie problemy z nogą skutecznie komplikowały mu życie. W 1579 r. po raz trzeci trafił do szpitala św. Jakuba w Rzymie. Znowu udaje się zaleczyć ranę. Święty pozostaje jednak w szpitalu w innym charakterze. Pomaga chorym. Z czasem zostaje nawet ekonomem szpitala. Właśnie wtedy przyszła do niego myśl, by poświęcić się właśnie opiece chorym. Robi to tym chętniej, że zaczyna dostrzegać ułomności czy wręcz czasem patologie ówczesnej służby zdrowia: uprawianie szarlatanerii zamiast prawdziwego leczenia, przedwczesne lub czasem całkiem nieuprawnione amputacje kończyn, wymuszanie łapówek, bicie chorych przez pielęgniarzy oraz seksualne wykorzystywanie przez nich pacjentek, granie przez posługaczy w karty o rzeczy pacjentów, omijanie przez kapelanów ludzi mających odrażające rany. Próbował walczyć z tym, ale spotykał się z silnym oporem personelu. Wobec tego zebrał grupę zapaleńców i założył w 1584 r. Towarzystwo Sług Nieuleczalnie Chorych. Początkowo było to tylko stowarzyszenie, jednak w 1591 r. zostało uznane za zakon. Papież Grzegorz XIII zrazu odmawiał uznania nowego zgromadzenia, potem jednak, pod wrażeniem działalności jego członków, zmienił zdanie. Potocznie zakonników z Zakonu Kleryków Regularnych Posługujących Chorym nazywa się od imienia założyciela kamilianami.

Święty Kamil wraz z 25 (początkowo) towarzyszami złożył śluby uroczyste. Obok standardowych zakonnych ślubów ubóstwa, czystości i posłuszeństwa był jeszcze dodatkowy specyficzny dla kamilian czwarty ślub: "wiecznej obecności ciałem i duszą przy chorych, nawet zarażonych". Święty i jego towarzysze nie tylko unikali wymienionych wcześniej patologii, ale wyróżniali się wielką gorliwością i oddaniem w opiece nad chorymi. Dzieło zaczęło wydawać owoce. Liczba członków zakonu rosła. Powstawały też nowe placówki: w Neapolu, Mediolanie, Genui, Florencji, Mantui, Bolonii, Chieti, Viterbo, Mesynie i Palermo. W sumie już za życia swego założyciela kamilianie stworzyli 65 szpitali. Święty Kamil napisał regułę nowego zakonu, a także szczegółowy regulamin i wskazania, jak należy zajmować się chorymi. Poza opieką nad chorymi zakon wspierał też ubogich.

W 1607 r. św. Kamil zrezygnował z funkcji generała zakonu, ale bynajmniej nie z zaangażowania w pomoc potrzebującym.

Święty Kamill de Lellis zmarł 14 VII 1614 roku. Stworzony przez niego zakon istnieje do dziś. Jego symbolem jest czerwony krzyż. W 1892 r. powstała żeńska gałąź zakonu – kamilianki. Następcy św. Kamila prowadzą hospicja, szpitale psychiatryczne, ośrodki dla narkomanów, domy spokojnej starości, ośrodki dla niepełnosprawnych. W Polsce współcześnie kamilianie prowadzą szpital w Tarnowskich Górach oraz zakłady opiekuńczo-lecznicze w Zabrzu i Hutkach.

Kamil de Lellis w 1742 r. został beatyfikowany, zaś w 1746 r. – kanonizowany. Jego kościelne wspomnienie przypada 14 VII. W 1886 r. papież Leon XIII ogłosił go patronem chorych i szpitali, zaś w 1930 r. papież Pius XI – patronem personelu medycznego. Jest też patronem... miasta Zabrze.

Warto dodać, iż św. Kamil de Lellis jest jedynym w historii Kościoła noszącym to imię świętym czczonym w całym Kościele. Kamil Constanzi, XVI-wieczny męczennik z Japonii, jest tylko błogosławionym.

Samo imię Kamil pochodzi z łaciny. Pierwotnie "Camillus" oznaczało "szlachetnego chłopca" albo "chłopca z dobrego rodu", ale z czasem zaczęło oznaczać pomocnika kapłana. Obecie jest dość popularnym w Polsce imieniem, a konkretnie 23. pod względem popularności imieniem męskim. Nosi je 250,8 tys. mężczyzn w naszym kraju.

(Szczepan Korulczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%