Zamknij

360. rocznica obrony Jasnej Góry

07:00, 18.11.2015
Skomentuj

Jasna Góra w Częstochowie jest najbardziej znanym i najpopularniejszym sanktuarium maryjnym w Polsce. Założone pod koniec XIV wieku, szczególnego znaczenia nabrało po oblężeniu przez Szwedów i bohaterskiej, zwycięskiej obronie.
W 1655 r. Rzeczpospolita doświadczyła "potopu" - najazdu szwedzkiego, w wyniku którego większość jej terytorium znalazła się pod okupacją szwedzką. Król Jan Kazimierz zbiegł na należący do Austrii Śląsk, wielu bez walki poddawało się najeźdźcy. Tym, co odwróciło bieg wypadków, było oblężenie Jasnej Góry.
Przeor jasnogórskiego klasztoru, ojciec Augustyn Kordecki, wprawdzie pozornie uznał władzę szwedzkiego króla Karola X Gustawa, w istocie jednak nie miał zamiaru wpuszczać Szwedów na teren sanktuarium, po cichu wysyłał do Jana Kazimierza prośby o pomoc i szykował się do obrony. Wiedząc, że jej nie uniknie, na wszelki wypadek ukrył wizerunek Matki Boskiej w bezpiecznym miejscu, zastępując kopią, czynił też pieczołowite przygotowania militarne, kupując broń i kompletując załogę.
Przeczucia przeora były trafne. Już 8 listopada 1655 r. Szwedzi, wbrew wcześniejszym obietnicom, zażądali wpuszczenia swego garnizonu do klasztoru. Paulini odmówili, co spowodowało pierwszą wymianę ognia między załogą twierdzy jasnogórskiej a 200-osobowym szwedzkim oddziałem, zakończone odparciem ataku. Właściwe oblężenie rozpoczęło się dokładnie 360 lat temu - 18 XI 1655. Tego dnia pod Jasną Górę podszedł szwedzki korpus pod dowództwem Burcharda Müllera. Liczył on 2250 żołnierzy i 8 lekkich dział. Klasztoru broniło 300 osób dowodzonych przez Piotra Czarnieckiego.
Obrona była bohaterska i szła dobrze, 25 XI dokonano nawet wypadu poza mury, podczas którego zniszczono dwa działa. Przeciwnik konsekwentnie oprócz działań militarnych stosował chwyty psychologiczne, licząc na osłabienie morale obrońców. Nie zawahał się nawet uwięzić posłów, grożąc ich zabiciem. Ojciec Kordecki pozostał jednak nieugięty. Pod koniec listopada Szwedzi otrzymali posiłki - 600 ludzi i 3 nowe armaty. Nie wpłynęło to jednak znacząco na przebieg walk. Prawdziwym zagrożeniem stały się kolejne, znacznie potężniejsze armaty, przysłane 11 grudnia. Zaczęły one niszczyć mury twierdzy. Sprowadzono też górników, którzy mieli podkopać się pod klasztor. Polacy przystąpili jednak do kontrataku: nowy wypad, tym razem pod wodzą Stefana Zamoyskiego, doprowadził do zniszczenia dwóch armat i wybicia górników.
W końcu zniecierpliwiony przedłużającym się a bezskutecznym oblężeniem Karol X Gustaw kazał Müllerowi je przerwać i udać się z wojskiem w inne miejsce. Szwedzi, dla ratowania twarzy, zaoferowali odstąpienie od oblężenia w zamian za okup. Ojciec Kordecki, domyślając się przyczyn tej "łagodności" nie tylko odmówił, ale w liście zakpił sobie ze Szwedów, pisząc, że na początku oblężenia zapłaciłby, ale teraz klasztor zbiedniał przez oblężenie i nie może...
Tymczasem wieść o skutecznej obronie sanktuarium rozeszła się po kraju, wpływając na morale społeczeństwa, powodując całkowitą zmianę nastrojów. Defetyzm i kolaborację zastąpiła bezwzględna walka z najeźdźcą, w którą obok szlachty włączyły się także niższe stany i dzięki której udało się po kilku latach wyprzeć go z kraju.
Sama zaś obrona na trwałe weszła do legendy. Przyczyniła się do tego rola podczas "potopu". Umocniły ją zaś późniejsze opisy. Już w roku 1658 sam o. Kordecki napisał poświęconą temu książkę pt. "Nowa gigantomachia. Pamiętnik oblężenia Częstochowy roku 1655". Barwny opis, choć uzupełniony oczywiście fikcją, znalazł się w "Potopie" Henryka Sienkiewicza.
Od tego czasu jedno z wielu sanktuariów religijnych stało się ważne dla narodu i stało się najważniejszym spośród sanktuariów w Polsce i pozostaje nim aż do dnia dzisiejszego.

(Szczepan Korulczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%