Dziś mija 75. rocznica śmierci majora Mariana Bernaciaka "Orlika", żołnierza podziemia niepodległościowego w latach 40., jednego z żołnierzy wyklętych.
Marian Bernaciak urodził się 6 III 1917 roku w Zalesiu (obecnie woj. lubelskie, pow. rycki) w rodzinie chłopskiej. W Rykach ukończył szkołę powszechną, zaś w Puławach gimnazjum. W 1939 r. brał udział w wojnie obronnej. Dostał się do sowieckiej niewoli, z której udało mu się jednak zbiec. Wrócił w rodzinne strony. Założył w Rykach księgarnię, która była przykrywką dla działalności konspiracyjnej. Od 1940 był bowiem żołnierzem Związku Walki Zbrojnej, przekształconego potem w Armię Krajową. Pierwotnie używał pseudonimu "Dymek". Był szefem Kedywu (Kierownictwa Dywersji) w podobwodzie dęblińsko-ryckim. Organizował akcje dywersyjno-sabotażowe.
Niemcy wykryli jego rolę i urządzili nalot na księgarnię, jednakże Bernaciaka wtedy tam nie było. Niemniej był już "spalony" i od tego czasu się ukrywał. Stanął na czele oddziału partyzanckiego, początkowo liczącego 7 osób, który z czasem rozrósł się i stał się bardzo liczny. W pewnym momencie podzielony został na trzy plutony, na czele których stanęli Władysław Antoniczak "Szary", Zygmunt Kęska "Świt" i Zygmunt Matysiak "Sęp".
Bardziej spektakularnymi akcjami oddziału "Orlika" było rozbicie szkoły Hitlerjugend (niemiecka organizacja młodzieżowa), podczas której zabito jej komendanta, a członków organizacji rozpędzono, oraz atak na majątek w Kluczkowicach.
Po wkroczeniu Armii Czerwonej oddział został rozformowany. UB i NKWD polowały na jego żołnierzy i na niego samego. Udawało mu się przez ten czas skutecznie ukrywać. W marcu 1945 r. odtworzył oddział, by chronić swych żołnierzy. Oddział przeprowadził wiele akcji przeciwko komunistycznemu aparatowi terroru.
13 IV 1945 roku doszło do starcia z UB i KBW w Woli Zadybskiej. Rozbito po kolei trzy grupy operacyjne. Zginęło kilku przedstawicieli aparatu represji, a około 30 żołnierzy KBW zostało wziętych do niewoli i wypuszczonych po bitwie, oczywiście rozbrojonych.
24 IV 1945 roku oddział "Orlika" przeprowadził udany atak na siedzibę UB i więzienie w Puławach. Udało się uwolnić ponad 100 więźniów.
1 V 1945 r. partyzanci uderzyli na Kock. Rozbroili tamtejszą komendę MO, rozpędzili pochód pierwszomajowy, a zamiast niego urządzili... wiec antykomunistyczny! Wezwani na odsiecz kockim komunistom ubecy z Radzynia wpadli w zasadzkę w Annówce. Kilku zginęło, 24 uratowało życie za cenę poddania się i oddania broni, pozostali wycofali się w popłochu do Radzynia.
Do największego starcia z komunistami doszło 24 V 1945 roku w Lesie Stockim (obecnie pow. puławski, gm. Końskowola). Była to prawdziwa bitwa, w której udział wzięły UB, MO i NKWD w liczbie około 680 osób z jednej strony, z drugiej – żołnierze pod dowództwem "Orlika" w liczbie około 170 osób. Mimo czterokrotnej przewagi liczebnej wroga bitwa zakończyła się zwycięstwem polskich patriotów, którzy zdołali wydostać się z okrążenia i zadać wrogowi poważne straty. Znaleziono ciała 10 funkcjonariuszy UB i MO oraz 60 martwych NKWD-ystów! Straty "Orlika" wyniosły zaledwie 8 poległych i kilkunastu rannych.
Zwycięstwo było spektakularne, ale groziło sprowadzeniem jeszcze większych sił wroga oraz pacyfikacjami terenu, w związku z czym "Orlik" podjął decyzję o wycofaniu się za Wisłę. Istotnie tereny zachodniej Lubelszczyzny były nękane pacyfikacjami w sposób ciągły. To wymusiło zmianę taktyki. Dla lepszego zakonspirowania, łatwiejszego zdobywania pożywienia i noclegu liczny dotąd oddział został podzielony na niewielkie pododdziały i patrole. W takiej formule oddział Mariana Bernaciaka funkcjonował przez prawie rok. Na wiosnę 1946 r. w związku z coraz większym nasyceniem terenu funkcjonariuszami i agenturą ponownie scalił oddział, choć podzielił na dwa pododdziały. Jednym z nich dowodził Wacław Kuchnio "Spokojny", drugim – Zygmunt Wilczyński "Żuk". "Orlik" na ogół towarzyszył drugiemu oddziałowi.
Marian Bernaciak poległ w Piotrówku (obecnie woj. mazowieckie, pow. garwoliński, gm. Trojanów) 24 VI 1946 roku. Tego dnia w towarzystwie kilku innych partyzantów w tej miejscowości przyszedł do kowala, by ten podkuł konia, który zgubił podkowę, przez co utykał. Rzemieślnik okazał się być "aktywistą społecznym" powiązanym z władzami. Domyślił się, że jego klienci są partyzantami, a być może nawet rozpoznał "Orlika". Celowo pracował powoli, zarazem dyskretnie, przy pomocy córki, dał znać sołtysowi, ten zaś wysłał swojego syna na posterunek MO. Szybko zorganizowano obławę. Na miejsce przybyła obok milicjantów grupa żołnierzy "zabezpieczających" fałszowane właśnie "referendum ludowe". Wywiązała się strzelanina. Nie wiadomo, czy Marian Bernaciak został śmiertelnie trafiony, czy też popełnił samobójstwo, by nie wpaść żywcem w ręce oprawców. Pewne jest, że zginął. Miejsce jego pochówku jest nieznane.
Zabicie legendarnego dowódcy było dużym sukcesem komunistów, choć oddział "Orlika" istniał jeszcze po śmierci dowódcy. Dotrwał do "amnestii" z 1947 roku. Niektórzy jego członkowie nie chcieli się ujawnić, a pośród nich Wacław Kuchnio "Spokojny". Zginął on w obławie w 1948 roku.
W 2005 r. w Zalesiu, rodzinnej miejscowości "Orlika" został postawiony upamiętniający go pomnik. W 2006 r. w Piotrówku pod patronatem prezydenta Lecha Kaczyńskiego z okazji 60. rocznicy jego śmierci odbyły się uroczystości. W 2009 r. prezydent nadał mu pośmiertnie Krzyż Wielki Orderu Odrodzenia Polski.
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz