Zamknij

870. rocznica śmierci Piotra Włostowica

06:00, 19.02.2023 Aktualizacja: 19:38, 04.04.2023
Skomentuj

W tym roku mija 870. rocznica śmierci Piotra Włostowica, możnowładcy, którego losy mocno wpisują się w dzieje Polski w XII wieku.

Nie w wiadomo, kiedy dokładnie się urodził. Za prawodpodobną datę urodzenia uchodzi rok 1080. Był synem Włosta, stąd nazywano go Włostowicem. Pochodził z bardzo możnego rodu Łabędziów zwanych też Duninami, którzy podobno przybyli do Polski z Danii. Niektórzy kwestionują jednak tę legendę. Jest też przypuszczenie, że Łabędziowie mogli być potomkami jakiejś lokalnej śląskiej dynastii. Pewne jest to, że byli rodem bogatym i potężnym. Byli właścicielami góry Ślęży (najwyższego wzniesienia Pogórza Sudeckiego i ośrodku kultu pogańskiego w czasach przedchrześcijańskich) oraz Ostrowa Tumskiego i Piasku we Wrocławiu.

Poza majątkiem Piotr Włostowic cieszył się sympatią księcia Bolesława Krzywoustego, którego był bliskim, zasłużonym współpracownikiem.

Najwcześniejsza wzmianka o Piotrze Włostowicu dotyczy jego misji z 1111 roku. Wyruszył wtedy na Ruś jako wysłannik innego możnowładcy (a także, przez wiele lat, najbliższego współpracownika księcia Krzywoustego) – wojewody Skarbimira, który, choć nie pochodził z dynastii, postanowił zabiegać o rękę jednej z ruskich księżniczek. Piotr miał zachować się nielojalnie, gdyż rzeczywiście udało mu się namówić ruskiego księcia do oddania ręki jego córki Agafii osobie spoza dynastii, tyle że nie Skarbimirowi, ale... jemu samemu, Piotrowi Włostowicowi. Przypuszcza się, że nie była to tylko kwestia osobistej ambicji, ale też chęć przypodobania się księciu Bolesławowi Krzywoustemu, gdyż relacje monarchy z wojewodą stawały się coraz gorsze, co ostatecznie zakończyło się buntem Skarbimira w 1118 roku i jego oślepieniem. Za przypuszczeniem tym przemawia fakt, iż od tego momentu Włostowic zaczął cieszyć się względami księcia. Przy okazji stał się jego powinowatym, ponieważ Agafia był młodszą siostrą nieżyjącej już wtedy księżnej Zbysławy, pierwszej żony Krzywoustego i matki jego najstarszego syna Władysława, zwanego w przyszłości Wygnańcem.

W 1122 roku Piotr Włostowic znowu wyruszył z misją na Ruś, tym razem już wysłany tam przez Krzywoustego. Udał się na dwór jednego z ruskich książąt, a konkretnie księcia przemyskiego Wołodara, który swoimi najazdami pustoszył pogranicze, a do tego próbował montować wymierzony w Polskę sojusz z królem węgierskim. Piotr udawał, że rzekomo popadł w niełaskę u księcia Bolesława i został przezeń wygnany. Udało mu się wkupić w łaski Wołodara i pozyskać jego zaufanie. Wykorzystał je, upijając ruskiego księcia podczas uczty i razem z grupą swoich ludzi wywożąc go do Polski. Na uwięzionym w ten sposób Wołodarze wymuszone zostały ustępstwa. Zmuszony został zobowiązać się do zerwania konszachtów z Węgrami, najeżdżania Polski oraz zawrzeć z nią sojusz.

Po śmierci Bolesława Krzywoustego z całą pewnością Piotr Włostowic znalazł się w gronie możnych, którzy zaprzysięgali "testament Krzywoustego" dzielący Polskę na dzielnice z najstarszym księciem jako panującym w Krakowie księciem zwierzchnim.

Piotr Włostowic związany był początkowo z pierwszym księciem-seniorem – Władysławem Wygnańcem. Stało się tak nie tylko dlatego, że był jego powinowatym, gdyż żona Piotra, jak było już wspomniane, była ciotką księcia, ale także dlatego, że jego włości położone były na Śląsku, który był dzielnicą dziedziczną Władysława. Z czasem jednak między Piotrem a Władysławem zaczęły pojawiać się rozdźwięki. Do dziś trwają dyskusje nad stanowiskiem Włostowica wobec polityki Wygnańca, który postanowił obalić testament ojca, pozbawić braci ich dzielnic i ponownie zjednoczyć całą władzę w swoim ręku. Dla tego celu sprowadzał na dzielnice braci najazdy Rusinów i Połowców. Nawiązał też kontakty z królem niemieckim Konradem III. Właśnie Piotr były wysyłany z poselstwem w tej sprawie. Nic jednak nie wskórał, co u historyków rodzi podejrzenia, że celowo sabotował misję albo wręcz w Niemczech działał na rzecz młodszych książąt. Znany historyk Janusz Bieniak wysunął inne przypuszczenie. Według niego Włostowic należał do grupy możnych, którzy w konflikcie nie opowiadali się za żadną stron, byli za to zwolennikami przestrzegania testamentu Krzywoustego. W związku z tym, że Władysław coraz częściej go łamał i dążył do jego obalenia, narastał dystans wobec niego. Do jawnego zerwania jednak początkowo nie dochodziło. W końcu doszło do niego z powodu zdarzenia, które brzmi anegdotycznie, przez co niektórzy powątpiewali, że mogło ono być przyczyną zerwania. Okoliczności dramatu Piotra Włostowica opisała sporządzona w połowie XII wieku, zapewne niedługo po jego śmierci, rymowana "Pieśń Maura". Nie zachowała się ona do naszych czasów, jednak jej treść znana jest z XVI-wiecznego streszczenia. Otóż książę Władysław i Piotr Włostowic wyruszyli wspólnie na polowanie. Gdy w nocy siedzieli zziębnięci, rozpalili ognisko i zaczęli sobie przy nim poprawiać humor ryzykownymi żartami. Władysław powiedział do Piotra: "My tu marzniemy, a twoja żona pewnie teraz ucztuje z opatem". Była to złośliwa aluzja księcia do faworyzowania przez jego ciotkę mnichów i częstego przebywania w ich towarzystwie. Włostowic odgryzł się jeszcze złośliwszym docinkiem: "Tak jak moja żona z opatem, tak twoja z rycerzem Dobeszem lepszego używa wczasu". To był z kolei przytyk do faworyzowania przez księżną Agnieszkę jednego z rycerzy, jej rodaka (też pochodzącego z Niemiec) Dobesza zwanego zdrobniale Dobkiem. Książę niby śmiał się z żartu, ale w głębi duszy zaczął odczuwać niepokój i podejrzewać, że coś może być na rzeczy. Gdy dał temu wyraz z rozmowie z żoną, ta nie tylko przekonała go, że nie ma powodu obaw, ale zaczęła go nastawiać przeciw Piotrowi jako oszczercy. Pod jej wpływem Władysław rozkazał Włostowica pojmać i okaleczyć. Rozkaz wykonał właśnie ów Dobek, o którym była mowa. Użył on podstępu. Nie wyjawił, po co przybył. Pojmał Piotra, gdy ten był nietrzeźwy po uczcie. Ruski kronikarz, który odnotował ów fakt, nie bez złośliwej satysfakcji zacytował sentencję z Ewangelii: "Jaką miarą mierzysz, taką ci odmierzą", zwracając uwagę na podobieństwo tego, co spotkało śląskiego możnowładcę z tym, co niegdyś on sam zrobił z księciem Wołodarem.

Władysław Wygnaniec skazał Piotra na oślepienie i obcięcie języka. To drugie uważane jest za potwierdzenie prawdziwości relacji z "Pieśni Maura", bo wrogów politycznych skazywano wtedy tylko na oślepienie, a obcięcie języka było karą dla oszczerców. Co jest najdziwniejsze w relacjach o późniejszym okresie pojawiają się informacje, że mimo okaleczenia Piotr Włostowic widział i mówił, co uznawano za cud. Niektórzy odrzucają to cudowne odzyskanie wzroku i mowy jako legendę, inni jednak sugerują, że być może egzekucja celowo została wykonana niedbale. Oprócz okaleczenia samego Piotra nastąpiła też konfiskata jego majątku, a także wygnanie jego żony i dzieci z kraju.

Skutki wyroku była dla Władysława fatalne. Wywołał on wielkie oburzenie. Co więcej zaczęło się ono szerzyć w jego własnej dzielnicy – Śląsku – i zaczęło przekształcać w bunt. Istotną rolę odegrał w tym rycerz Roger, współpracownik Piotra Włostowica, który pozyskał do spisku grupę śląskich możnych, a następnie skontaktował się z młodszymi książętami, obiecując im, że mogą liczyć na otwieranie bram grodów na Śląsku.

Poszerzający się płomień buntu sprawił, że książę Władysław został obalony i musiał uchodzić z kraju, przez co u potomnych zyskał przydomek Wygnańca. Bezskutecznie zabiegał w innych krajach, przede wszystkim w Niemczech, o interwencję. Gdy wreszcie cesarz Fryderyk II Rudobrody zorganizował wyprawę przeciw Polsce, poprzestał tylko na upokorzeniu nowego księcia Bolesława Kędzierzawego poprzez zmuszenie go do złożenia hołdu w Krzyszkowie w 1157 roku. Dwa lata później Władysław Wygnaniec zmarł.

Piotr Włostowic już tego nie dożył. Zmarł w 1153 roku. Po wygnaniu księcia Władysława odzyskał majątek i mógł z powrotem sprowadzić do kraju żonę i dzieci. Ostatnie lata życia spędził na fundowaniu kościołów, choć robił to też wcześniej. Według legendy miał ufundować aż kilkadziesiąt kościołów i klasztorów, ale uważa się tę informację za przesadzoną. Za w miarę pewne uchodzi ufundowanie przez niego kościoła p. w. Najświętszej Marii Panny na Piaskach we Wrocławiu, kościoła p. w. św. Idziego we Wrocławiu, kościoła p. w. św. Marcina na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu oraz opactwo na Ołbinie we Wrocławiu wraz z kościołem p.w. Michała Archanioła.

Burzliwa historia Piotra Włostowica nadawałaby się na film. Powstała już powieść autorstwa Józefa Ignacego Kraszewskiego "Historia prawdziwa o Petrku Właście".

(Szczepan Korulczyk)

Co sądzisz na ten temat?

podoba mi się 0
nie podoba mi się 0
śmieszne 0
szokujące 0
przykre 0
wkurzające 0
facebookFacebook
twitter
wykopWykop
komentarzeKomentarze

komentarz(0)

Brak komentarza, Twój może być pierwszy.

Dodaj komentarz

0%