Dzisiaj mija okrągła, 100. rocznica urodzin poety i eseisty Zbigniewa Herberta.
Zbigniew Herbert urodził się 29 X 1924 r. we Lwowie jako syn prawnika pochodzącego z rodziny o angielskich korzeniach. Jego ojciec był żołnierzem Legionów i obrońcą Lwowa w roku 1918. Miało to wpływ na patriotyzm przyszłego pisarza.
W rodzinnym mieście uczył się. Rok przed wybuchem wojny młody Herbert rozpoczął naukę w Gimnazjum im. Kazimierza Wielkiego we Lwowie. Wojna przerwała naukę, Herbert kontynuował ją jednak w ramach tajnego nauczania zakazanego przez okupantów. W czasie okupacji niemieckiej imał się różnych zajęć. Przez pewien czas pracował w produkującym szczepionki Instytucie Behringa jako karmiciel wszy. Był członkiem Armii Krajowej.
W 1944, tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej do Lwowa wyjechał z rodzinnego miasta. W pierwszych latach po wojnie kilkukrotnie zmieniał miejsca zamieszkania, cały czas kontynuując naukę. Mieszkał i uczył się w Krakowie, Sopocie, Toruniu, w Warszawie. Studiował prawo i ekonomię. Pracował dorywczo, zaczął pisywać artykuły do lokalnej prasy. Z tego okresu pochodzą też jego pierwsze utwory poetyckie. Talent pozwoliłby mu się wybić, ale nie chciał iść na żadne kompromisy polityczne. W tym czasie literaturą i sztuką władał narzucony przez PRL-owskie władze socrealizm. Herbert nie chciał uprawiać komunistycznej propagandy, w związku z czym nadal, podobnie jak wcześniej w latach 40., musiał się imać przeróżnych zajęć, by przeżyć. Niekiedy były to prace fizyczne.
Przełomem był rok 1956, kiedy "odwilż" osłabiła kontrolę nad kulturą. Wielu twórców właśnie wtedy oficjalnie zadebiutowało, między innymi właśnie Herbert. Wydał on swój debiutancki tomik "Struna światła" i wstąpił do Związku Literatów Polskich.
Mimo to wciąż źle czuł się w PRL i wyjechał za granicę. Często zmieniał kraje pobytu. Pisał i wydawał kolejne tomiki wierszy, zaczął też pisać eseje. To dzięki nim stał się znany za granicą, nawet bardziej niż dzięki poezji, a zwłaszcza dzięki jednemu - "Barbarzyńca w ogrodzie".
W 1981 r. powrócił do Polski. Podjął współpracę z czasopismem "Zapis". Po wprowadzeniu stanu wojennego związał się z opozycją, pisał w drugim obiegu. W tym czasie współpracę nawiązał z nim Przemysław Gintrowski, który adaptował jego wiersze na piosenki.
W 1986 r. Herbert ponownie wyjechał z Polski, ale w 1991 znów wrócił. Zaczął pisywać do „Tygodnika Solidarność”, wspierając linię programową tego pisma: lustrację, dekomunizację, ukaranie komunistycznych zbrodniarzy. Naraził się w ten sposób wpływowym środowiskom skupionym wokół "Gazety Wyborczej", które nie cofały się przed bezpardonowymi atakami na pisarza. Uważa się też, że to ich intrygi sprawiły, iż nie otrzymał on literackiej nagrody Nobla, mimo że przez wiele lat był stale wymieniany wśród potencjalnych laureatów.
Zbigniew Herbert zmarł 28 VII 1998 roku.
Był i jest ceniony w Polsce i za granicą – zarówno jako poeta i jako eseista. Znany był z subtelności i filozoficznej głębi.
Fascynował się krajami śródziemnomorskimi i ich kulturą. Odwołania do nich często pojawiają się w jego twórczości. Jest w niej też widoczny sceptycyzm wobec tłumaczących wszystko systemów, niewątpliwie związany z doświadczeniem totalitaryzmów.
W jego wierszach przez całą twórczość przewijała się postać pana Cogito, pojawiająca się w bardzo wielu jego wierszach. Jego nazwisko po łacinie oznacza "myślę" i nawiązuje do słynnego zdania filozofa Kartezjusza: "Cogito, ergo sum" ("Myślę, więc jestem").
Twórczość Zbigniewa Herberta jest trudna. Przez to i przez swój filozoficzny charakter jest dość niszowa i znana raczej intelektualistom niż szerszemu gronu czytelników. Wyjątkiem jest „Przesłanie pana Cogito” - wiersz, który jest wspaniałym przesłaniem dla wierzącego w swój etos inteligenta, a nawet dla każdego przyzwoitego człowieka. Nawołuje do wierności zasadom, przyzwoitości, trwania przy słusznej sprawie. Warto go przytoczyć:
Idź dokąd poszli tamci do ciemnego kresu
po złote runo nicości twoją ostatnią nagrodę
idź wyprostowany wśród tych co na kolanach
wśród odwróconych plecami i obalonych w proch
ocalałeś nie po to aby żyć
masz mało czasu trzeba dać świadectwo
bądź odważny gdy rozum zawodzi bądź odważny
w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy
a Gniew twój bezsilny niech będzie jak morze
ilekroć usłyszysz głos poniżonych i bitych
niech nie opuszcza ciebie twoja siostra Pogarda
dla szpiclów katów tchórzy - oni wygrają
pójdą na twój pogrzeb i z ulgą rzucą grudę
a kornik napisze twój uładzony życiorys
i nie przebaczaj zaiste nie w twojej mocy
przebaczać w imieniu tych których zdradzono o świcie
strzeż się jednak dumy niepotrzebnej
oglądaj w lustrze swą błazeńską twarz
powtarzaj: zostałem powołany - czyż nie było lepszych
strzeż się oschłości serca kochaj źródło zaranne
ptaka o nieznanym imieniu dąb zimowy
światło na murze splendor nieba
one nie potrzebują twego ciepłego oddechu
są po to aby mówić: nikt cię nie pocieszy
czuwaj - kiedy światło na górach daje znak - wstań i idź
dopóki krew obraca w piersi twoją ciemną gwiazdę
powtarzaj stare zaklęcia ludzkości bajki i legendy
bo tak zdobędziesz dobro którego nie zdobędziesz
powtarzaj wielkie słowa powtarzaj je z uporem
jak ci co szli przez pustynię i ginęli w piasku
a nagrodzą cię za to tym co mają pod ręką
chłostą śmiechu zabójstwem na śmietniku
idź bo tylko tak będziesz przyjęty do grona zimnych czaszek
do grona twoich przodków: Gilgamesza Hektora Rolanda
obrońców królestwa bez kresu i miasta popiołów
Bądź wierny Idź
Brak komentarza, Twój może być pierwszy.
Dodaj komentarz